Kalendarz
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 01 | 02 |
03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 |
10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 |
17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 |
24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 |
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 01 | 02 |
03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 |
10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 |
17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 |
24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 |
to bardzo przyjemne uczucie zająć pierwsze miejsce, wygrać coś nawet jeśli jest to małoważny, lokalny turniej piłkarski drużyn powiedzmy amatorskich. ale po tych wszystkich ubiegłotygodniowych zamiszaniach egzystencjalno - urlopowych nie bardzo miałem czas zastanawiać się nad niedzielnymi finałami, dodam tylko, że w zeszłym tygodniu czułem się tak jakby wszystko działo się obok mnie, jakbym nie miał żadnego wpływu na to co się wokół mnie dzieje, byłem w tym całym młynie i nic poza tym. a w niedziele jakby świat nagle się wywrócił do góry nogami, wszystko potoczyło się znów jak po sznurku tylko tym razem w przeciwnym kierunku, wszyscy zrobili co do nich należało, nikt nie popełnił błędu i stało się 12 sierpnia 2007 roku historyczna data, wygraliśmy, wygrana nawet taka mała i wydawałoby się że nieznacząca a smakuje wyśmienicie, kolejne wydarzenie w moim życiu które pozostanie w mojej pamięci do końca życia.
Trzeba brać z życia to co najlepsze, to co dobre i pozytywne a to co złe ignorować, omijać z daleka, puszczać w niepamięć.
miałem dziś w palnie pogrzebać troszke nad moim szablonem ale niestety plany jak to palny mają to do siebie, że prawie nigdy nie udaje ich się wykonać, no cóż... może innym razem.
dzisiejszy poranek po pracowitej sobocie przeciągnął się prawie do południa, potem parę minutek przed telewizorkiem, Kubica na Węgrzech 5, nie jest źle..., no i jeszcze mała przejażdżka na świeżym powietrzu, parę minut na meczu tym razem na żywo no i mamy wieczór a od jutra urlop i ... i co? i zero planów, na początek nicnierobienie :-).